Impreza plenerowa na lotnisku w Rudnikach koło Częstochowy. Miało być szałowo, cudownie, z niezliczoną ilością pokazów światła, laserów i pirotechniki. A jak wyszło? – Światła i laserów nie zabrakło, niestety jakoś pirotechniki wg mnie i owszem. Nie wiem, może rozpieściła mnie Pyromachina sprzed dwóch lat, może zapamiętane doświadczenia z Ogrodzieńca sprzed dekady. Poniżej tradycyjnie kilka zdjęć, jednakże spodziewałem się czegoś więcej, a przynajmniej jakiegoś pomysłu na to wielkie szoł, a tego chyba jednak zabrakło. Godzinny pokaz zrealizowany przy pomocy laserów na rusztowaniach, trzech ekranach LEDowych i kilkunastu pirotechnicznych wystrzałów. Do tego muzyczny misz-masz skaczący od Faithless przez Scorpionsów po chór gregoriański (?) śpiewający chyba po rosyjsku, że już nie wspomnę o ‚Murach’ Kaczmarskiego, które nie wiadomo skąd i po co się tam wzięły. Może za rok będzie lepiej. Oby.